
Czerwie: Symfonia grozy
Taki obrazek: skąpane we mgle słowackie karpaty, niepokojąco gęste lasy i kilkuosobowa ekipa filmowa. Na planie są już wszyscy, poza odtwórcą tytułowej roli. Do samego końca nikt, poza reżyserem, nie wie, kto zagra wampira. I wtedy, krótko po zachodzie słońca, pojawia się on – długie pazury, podkrążone oczy, głowa ogolona na łyso, blada skóra, czarny płaszcz i przerażające kły osiadające na dolnej wardze. Postać sunie w kierunku ekipy filmowej, budząc grozę samą obecnością. Nosferatu odgrywa swoją rolę i znika z planu przed wschodem słońca. Sytuacja powtarza się następnego dnia i kolejnego… Wampir nigdy nie korzysta z charakteryzacji, rozmawia tylko z reżyserem, zawsze jada w samotności (o ile w ogóle cokolwiek jada).